"/.../gdy Mojżesz już dorósł,/.../Zobaczył pewnego Egipcjanina, który bił Hebrajczyka, jednego z jego rodaków. Rozejrzał się więc dookoła, a widząc, że nie ma nikogo, zabił Egipcjanina i zagrzebał go w piasku. /.../ Mojżesz uciekł przed faraonem, udał się do ziemi Midianitów i usiadł przy studni."*
- Gdy zrobi się Coś Strasznego, to dokucza samotność?
Hania przypomniała sobie, gdy siedziała skulona w kącie pokoju; nie umiała babci przeprosić. A może nie chciała. Wtedy bardzo się czuła samotna.
Młody Mojżesz przysiadł na kamiennym murze. Smutny. Zagubiony.
I samotny.
Baranek trącał go nosem. Jakby chciał mu powiedzieć: ”Hej, nie jesteś sam,
Ja Jestem!”.
- Wiesz Haniu, Bóg nie przestał kochać Mojżesza.
To zupełnie jak Babcia mnie!- pomyślała z wdzięcznością dziewczynka.
W blasku zachodzącego słońca powoli posuwała się karawana. Zmierzała
w stronę studni..
*Księga Wyjścia 2, 11-15 Biblia Tysiąclecia