"Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre/.../ Abraham /.../dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. /.../A oddawszy im pokłon do ziemi, rzekł: O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi! Przyniosę trochę wody, wy zaś raczcie obmyć sobie nogi, a potem odpocznijcie pod drzewami."*
Abraham był tak onieśmielony, że nawet wzrok miał wbity w ziemię.
Hani się to podobało.
Szacunek - pomyślała.
Goście stali pod dębem. Twarze mieli przyjazne. Kiedy mówili, głos ich brzmiał bardzo zdecydowanie. Wtedy nie wątpi się i nie mówi: “ale..., może..., gdyby...”, bo to i tak nie przejdzie.
- Kto to jest i czemu są w trójkę? I czemu Abraham mówi do nich w liczbie pojedynczej? Dziewczynka wiedziała co to jest liczba pojedyncza. To jedna owieczka, a nie stado.
- Nigdy nie wiadomo, kogo gościsz... - zamruczał tajemniczo Baranek.
*Księga Rodzaju 18, 1-4 Biblia Tysiąclecia.