"Gdy pewnego razu Jakub gotował /.../, nadszedł z pola Ezaw bardzo znużony i rzekł Daj mi choć trochę tej czerwonej potrawy/.../Jakub odpowiedział: Odstąp mi najprzód twój przywilej pierworodztwa!. Rzekł Ezaw: Skoro niemal umieram [z głodu], cóż mi po pierworodztwie? Na to Jakub: Zaraz mi przysięgnij! Ezaw mu przysiągł i tak odstąpił swe pierworodztwo Jakubowi."*
Znad paleniska unosił się aromat gotowanej soczewicy. Jakub mieszał potrawę ogromną łychą. Hania była poruszona. Przy niej stał duży, rudowłosy mężczyzna z dzidą. Spoglądał wyczekująco na Jakuba. Palcami czochrał brodę.
- Ezaw jest głodny i zniecierpliwiony; Postąpi pochopnie.
Podsunęła mu gorący ziemniak.
- Proszę, zjedz to, nie rób głupstw Ezawie!
Ale było już za późno.
Baranek nie podzielał poruszenia Hani.
On wszystko wiedział i rozumiał po swojemu - Barankowemu.
*Ksiega Rodzaju 25, 29-34 Biblia Tysiąclecia